Miotła zbożowa bez wątpienia może się podobać.
Pięknie wygląda w szczycie sezonu, targana wiatrem, ale trzeba zauważyć, że ta roślina jest jednak chwastem, a w zbożach potrafi poczynić ogromne szkody. Ten chwast rozprzestrzenia się bardzo szybko i możemy się przekonać, że już po roku zajmie dosłownie całą uprawę. Niestety miotła zbożowa jest bardzo ekspansywna, a kiedy nie usuwa się jej na bieżąco, jest w stanie opanować całą uprawę, co w konsekwencji doprowadza do znacznego zmniejszenia plonu. Usuwanie tego chwastu jest trudne, gdyż ma on ogromną żywotność, a co za tym idzie, pozbycie się go stwarza ogromne wyzwanie, z którym po prostu trudno sobie poradzić ekologicznymi metodami. Zwykle wcale nie stosuje się takich metod, bo ich skuteczność jest nikła. Najlepsze rezultaty daje użycie herbicydów, przy czym muszą być herbicydy o składzie odpowiednim do większości chwastów, w tym szczególnie dobrze działające na miotłę zbożową. Zwalczanie miotły zbożowej można rozpocząć już jesienią.
Zwalczanie miotły zbożowej – czy jest trudne?
Cała trudność w zwalczaniu chwastów w zbożach polega na wybraniu odpowiedniego momentu na przeprowadzenie zabiegów agrotechnicznych. Jeżeli się z tym spóźnimy, chwasty osiągną taką wielkość, że staną się zbyt silne i zaczną się zbyt mocno rozrastać. W kwietniu większość chwastów jest już na tyle duża, że wiele roślin po prostu nie ma szans. Żeby uzyskać lepsze rezultaty trzeba zacząć ochronę roślin na długo przed tym, jak chwasty staną się silniejsze. Zwłoka jest tutaj najgorszą z możliwości. Przede wszystkim należy wcześniej sprawdzić stan upraw i przekonać się, czy są mocno zaatakowane przez chwasty, czy też na tyle, że wystarczy najmniejsza dawka. Jeśli ekspansja chwastów jest duża, to trzeba zastosować najwyższą możliwą dawkę herbicydu, by zwalczanie miotły zbożowej takim opryskiem miało w ogóle sens i nie doprowadziło do strat.